ZESPÓŁ SZKÓŁ IM. ŚWIĘTEJ JADWIGI KRÓLOWEJ W ŻEGOCINIE - PATRONKA SZKOŁY

MGR AGATA PŁAWECKA

"Święta królowa Jadwiga w twórczości biskupa Władysława Bandurskiego i malarstwie Piotra Stachiewicza".

    "A duch Jadwigi czeka, aby ją naród wezwał. Długo dawała mu widzialne znaki Swej opieki, Orędowniczką chciała mu być z nieba, jako Matką była mu tu na ziemi. Lecz naród przestał się domagać tych znaków, pamięć Jadwigi przygasła, liczne wota, składane u Jej skromnej grobowej płyty zaginęły..." .   "-Jadwigo zbudź się! W Tobie nadzieja nasza!".  Tak wołał w 1906 r. biskup Władysław Bandurski.

Władysław Bandurski (1865-1932)
Władysław Bandurski

   Przypomniał on w XIX wieku postać królowej Jadwigi i pragnął, by wznowiono starania o jej kanonizację. Pamiętamy, że królowa zmarła w 1399 roku w opinii świętości. Bandurski stawiał Królową za wzór dla młodzieży i dorosłych. Przypominał o zasługach Jadwigi w krzewieniu nauki i polskiej mowy. Miało to ogromną rolę w XIX wieku, gdy język ojczysty był wypierany przez zaborców. Jako wybitny kaznodzieja zdawał sobie sprawę, że potrzeba w Polsce przykładu odwagi i zapału, wiary i czynu, a takich dostarczała zapomniana postać Królowej Jadwigi. Warto więc wspomnieć zapomnianego dziś, a tak bardzo popularnego w wieku XIX biskupa, poetę, kaznodzieję i patriotę, który ożywił kult Jadwigi Królowej i przyczynił się do jej kanonizacji, która miała miejsce na Krakowskich Błoniach dopiero w 1997 roku.

     Władysław Bandurski urodził się 25 maja 1865 roku w Sokalu. Ukończył gimnazjum we Lwowie, potem studia uniwersyteckie w Rzymie, zakończone doktoratem z filozofii i teologii. W 1887 roku został wyświęcony we Lwowie na kapłana. Pracował w Kamionce Strumiłowej i we Lwowie. Cieszył się dużym zaufaniem kardynała Puzyny, był jego sekretarzem. W 1903 roku został kanonikiem kapituły krakowskiej oraz prałatem domowym papieża Leona XIII. W 1906 roku mianowano go biskupem sufraganem archidiecezji lwowskiej. Przez kilka lat był rektorem seminarium duchownego we Lwowie. Szybko zasłynął jako natchniony kaznodzieja. Brał udział w pracy niepodległościowej. Głęboko związany z Legionami Józefa Piłsudskiego, docierał z kazaniami nawet na pierwsze linie frontu. Od 1920 roku osiadł w Wilnie, gdzie pełnił funkcję kapelana sił zbrojnych Litwy Środkowej.
     Zmarł w Wilnie 6 marca 1932 roku. Pochowany został uroczyście w obecności Prezydenta Państwa, rządu i olbrzymich tłumów w krypcie pod kaplicą św. Piotra i Pawła w bazylice katedralnej w Wilnie. Jego zasługi dla Polski nie uległy zapomnieniu. W dniu 15 sierpnia 1996 roku, w Święto Żołnierza Polskiego, szczątki biskupa Bandurskiego złożono w Warszawskiej katedrze polowej .    
    Biskup Bandurski w swoim bogatym dorobku literackim poświecił Św. Jadwidze - wawelskiej pani - bardzo wiele uwagi. Jej postać przewija się w licznych kazaniach np. "Jadwiga, dziewicom polskim na wzór", dezwach: "Zbudźmy Jadwigę!" (1906), "O najwyższy hołd królowej Jadwidze" (1910) oraz powieści "Jadwiga, święta królowa na polskim tronie" wydanej w 1910 roku. Biskup przypominał w tej książce różne sceny z życia Jadwigi, podkreślał rolę, jaką odegrała, doprowadzając do zjednoczenie państwa, zwracał też uwagę na dobroć i wrażliwość monarchini na ludzką krzywdę. Władysław Bandurski starał się odtworzyć dawne dzieje i przybliżyć współczesnym historię Polski. Powieść miała spełnić w społeczeństwie wartość dydaktyczną i poznawczą. Czytelnicy mieli dowiedzieć się nie tylko o królowej, lecz także poznać historię Polski. Do tej książki jedenaście kolorowych ilustracji wykonał malarz Piotr Stachiewicz.

      Wypada w tym miejscu przybliżyć jego sylwetkę. Piotr Stachiewicz urodził się w Nowosiółkach Gościnnych. W 1879 roku zapisał się do Krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Był to czas szczególnego rozwoju tej uczelni. Dyrektorem był wtedy Jan Matejko. Po jej ukończeniu udał się do Monachium. Od 1885 roku na stałe zamieszkał w ulubionym przez siebie Krakowie. Był inicjatorem i wiceprezesem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych oraz współzałożycielem stowarzyszenia artystycznego . Po śmierci mistrza Jana mógł zostać dyrektorem Krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych, ale odmówił. Motywem była konieczność reorganizacji szkoły, co wiązało się z usunięciem dawnych profesorów. Stachiewicz nie chciał mieć z tym nic wspólnego. W swoim twórczym dorobku pozostawił wiele cykli rysunkowych, obrazków olejnych oraz ilustracji. Współpracował bowiem z wieloma pismami obrazkowymi. Spośród prac ilustratorskich wymienić można miedzy innymi: - tekst Marii Konopnickiej, - zbiór kolęd i pastorałek, które sam zebrał. - z powieści Sienkiewicza, serię obrazów olejnych o tematach wziętych z , wspomniane już ilustracje do biskupa Bandurskiego, J. I. Kraszewskiego i wiele innych. Dzięki ilustracjom Piotra Stachiewicza książka Władysława Bandurskiego zyskała większą wartość artystyczną. Malarz wyraźnie zainspirowany historią królowej Jadwigi przelał na obrazy swoją konkretyzację dzieła. Słowo pisarza podziałało na artystę.
     W wieku XIX ożyło zainteresowanie postacią królowej Jadwigi. Wśród osób zafascynowanych jej osobą był nawet mistrz Matejko. To wtedy powstało bardzo wiele wizerunków zapomnianej świętej. Wśród nich obraz A. Piotrowskiego, którego kopię sporządzoną przez Zdzisława Pabisiaka możemy podziwiać w naszej, szkolnej auli. Za czasów życia Jadwigi nie powstał bowiem żaden portret. Nie wykonano Jadwidze posągu nagrobnego, dlatego niewiele można powiedzieć o jej wyglądzie.
      Dzięki rycinom Piotra Stachiewicza, oraz ozdobom drukarskim Jana Bukowskiego powieść Bandurskiego "Jadwiga, święta królowa na polskim tronie" zyskała bardzo wiele na wartości. Jak słusznie zauważa Janina Wiercińska: "Gdy tekstowi towarzyszy zdobnictwo dekoracyjne czy typograficzne, ilustracja i okładka - oddziaływanie książki jest inne niż druku pozbawionego tych elementów, niekiedy zresztą tak sugestywne, że wytwarzają się pewne typy wyobrażeniowe tą drogą przenoszone, o sile działania i trwania udzielającej się wielu pokoleniom. Estetyka książki wynika nie tylko z doskonałego współdziałania tekstu ze słowem. Wartość artystyczną podnoszą także ozdoby drukarskie Jana Bukowskiego. "Ilustrowanie przekształciło się stopniowo w dekorowanie i symbolizowanie. Zadaniem książki stało się sugerowanie, wydobywanie nastrojów, budzenie uczuć i myśli, ale nie tylko przez słowo, przeciwnie, dostrzeżono, że w pewnych okolicznościach tekst zyskiwał na sile i wyrazie, gdy towarzyszył mu obraz. Sama litera - znak graficzny - ukazała teraz nagle swe dotąd mało dostrzegane walory estetyczne, na równi z winietą, inicjałem, bordiurą, listwą dekoracyjną i ilustracją" .Każda stronica tekstu jest okolona ozdobami drukarskimi, które wprowadzają w nastrój powieści. Stanowią one rodzaj ramki, w którą wplecione są postaci świętych, motywy roślinne oraz elementy architektury średniowiecznej - wieże, zamki, a także symbole władzy królewskiej - korona i berło. Wszystko to pozwala wprowadzić czytelnika w odległy świat kultury wieków średnich, kiedy żyła i działała królowa Jadwiga. Omówię teraz ten cykl obrazów, których kopie umieszczone są w naszej szkole w skrzydle gimnazjalnym.

      Pierwszy obraz Stachiewicza Królowa Jadwiga przedstawia monarchinię, w pozycji siedzącej, która trzyma w ręce berło - symbol władzy królewskiej. Złota korona na jej głowie dodaje Jadwidze godności i powagi. Z oblicza pani wawelskiej bije powaga i dostojność. Królowa była nadzwyczaj piękną kobietą. Władysław Bandurski próbował oddać jej urodę i tak pisał: "Sama postać jej była tak piękna i nieziemska, iż musiała wzrok przykuwać do siebie. Lecz piękniejszy i wznioślejszy był wyraz tej anielskiej twarzy, na której więcej było duchowego piękna, niż na wszystkich malowanych obrazach świętych, na której dobroć bezgraniczna i cichy ból zlewały się razem w królewską powagę i męczeński majestat". Malarz starał się oddać nie tylko urodę, ale także święty charakter królowej, który promieniuje z twarzy pełnej zadumy. Pisząc swą powieść, Bandurski korzystał, z kroniki Długosza. Przytoczmy w tym miejscu ten fragment, w którym znany kronikarz opisuje Jadwigę: "Była ponadto wykształcona i zaprawiona w dobrym postępowaniu, a zaszczytne miejsce zapewniało jej nie tyle znakomite pochodzenie, ile kobieca godność. Skromna z natury, odznaczała się również urodzoną wstydliwością. Otrzymała też z niebiańskiego daru bardzo wielką i rzucającą się w oczy urodę, jakiej nigdy dotąd nie widziano". Bandurski w swej książce wielokrotnie podkreślał zarówno jej piękność, jak również świętość, dzięki zaś obrazowi Stachiewicza jego słowo znalazło odzwierciedlenie w malarstwie.
     

     Kiedy rozpoczęte były przygotowania do podjęcia nadania imienia Królowej Jadwigi naszej szkole w Żegocinie, to pierwotnie ten właśnie obraz wybrany został i to on miał zawisnąć w auli. Stało się inaczej. Dlaczego, to już inna historia, myślę, że kiedyś opowie Wam o niej Pani Dyrektor Danuta Pączek.

       Wiele wieków przetrwały legendy związane z życiem i działalnością Świętej Jadwigi opowiadane z ust do ust. wszystkie przytoczył w swojej książce W. Bandurski. Druga ilustracja "Orędowniczka skrzywdzonych" nawiązuje do rozdziału książki. Któż im łzy wróci, w którym autor opisał wyprawę pary królewskiej do Wielkopolski w maju 1386 roku.

      Tutaj królowa wstawiła się za ubogimi, którym król zabrał dobytek. Malarza zainspirowała ta historia. Na obrazie widzimy rozgniewaną Jadwigę, która rozkazuje mężowi naprawienie krzywdy. Ubrana jest w suknię prostego kroju, trawiastej barwy, bo w maju nie używała innego koloru niż zielony. Ubioru jej dopełniały: popielato-srebrzysta narzuta i skromne nakrycie głowy. Na drugim tle znajdują się postaci zapłakanych ludzi, którzy w błagalnym geście wyciągają ręce. Na prośbę Jadwigi Jagiełło miał podwójnie wynagrodzić krzywdy wieśniaków. Jadwiga miała powiedzieć królowi: "-Kazaliście panie oddać ubogim należność za zagrabione mienie, a nawet go przymnożyć. Ale kto im wylane łzy powróci? Jagiełło podniósł wzrok i utkwił go w małżonce. A było w tym wzroku tyle niemego i jednocześnie wymownego zdumienia, że rzekłbyś, a nawet poprzysiągł: zobaczył ją po raz pierwszy".

      Obraz Cud na Wawelu przedstawia monarchinię, która klęczy przed przemawiającym do niej Chrystusem. Legendę tą opisał Bandurski w rozdziale "U stóp krzyża": "Jadwiga dźwiga się z ziemi, jeszcze raz podnosi oczy ku Chrystusowi i jeszcze raz pyta: - Co czynić mam? A Chrystus rzecze - "Czyń co widzisz. Ratuj Litwę!" .       Jadwiga wpatrywała się w Ukrzyżowanego jak w kogoś, kto przekazuje jej tajemnicę swego własnego - odtąd także jej - życia. W zmaganiu się z cierpieniem Chrystus potwierdził swą królewską godność, opanowanie, miłość, nawet piękno. Unaocznił wielkość ofiary".

      Krzyż był dla niej szkołą służby człowiekowi i najbardziej humanitarnej polityki. Obraz Stachiewicza bardzo działa na wyobraźnię. Jak słusznie zauważa J. Wiercińska: "Jednym z elementów książki - najbardziej rzucających się uwadze i pamięci - jest ilustracja". Dzięki niej rosło przekonanie o świętości wizjonerki.

       Kolejny obraz "Szerząca wiarę" nawiązuje do rozdziału "Obalone Bałwochwalstwo", w którym biskup opisał chrzest Litwy. Artysta na pierwszym planie uwiecznił ogromny pień ściętego drzewa - symbol dawnej wiary Litwinów, obok widnieje ogromna chrzcielnica. Królowa przedstawiona została jako apostołka wiary, która krzyżem błogosławi cisnący się do niej z obawą tłum.

     Z osobą Jadwigi wiąże się także legenda o cudownym przywróceniu życia kotlarczykowi, synowi ubogiej wdowy z Bochni, który podczas procesji w Krakowie zagapił się i wpadł w fale Wisły. Lament zrozpaczonej wdowy usłyszała idąca na przedzie tej procesji królowa i podeszła do ciała chłopca. Bandurski tak przestawił to zdarzenie: "Jadwiga nachyla się. Chwilę stoi jakby w głębokiej zadumie, zdaje się modlić. Potem zdejmuje z ramion kontusik (płaszcz) swój błękitny, nakrywa nim ciało młodego kotlarczyka". Właśnie ten moment uchwycił malarz. Obraz "Kontusik Jadwigi" przedstawia królową, która nachyla się nad ciałem chłopca, by okryć go swoim płaszczem. Na drugim planie widoczny jest lud, który patrzy zdziwiony. Dobry Bóg wysłuchał modlitw Jadwigi i chłopcu przywrócił życie. Ta legenda zachęca nas by modlić się do naszej świętej patronki i powierzać jaj trudne sprawy.

       W powieści "Jadwiga, święta królowa na polskim tronie" nawiązywał Bandurski do ogólnie panującego przekonania, że królowa, jako wnuczka Kazimierza Wielkiego, odziedziczyła po nim nie tylko roztropność, ale przede wszystkim wrażliwość na sytuację chłopów. Pisał: "Jam wnuka tego, co chłopów kochał, i królem chłopów nazwany i ja, lud wiejski biorę w opiekę, on kiedyś wspomni, że był kochany". Obraz Stachiewicza "Pocieszycielka ubogich"  przedstawia królową, która daje jałmużnę ubogiej kobiecie w czarnej sukni.

   Kolejna ilustracja "Godząca zwaśnionych" przedstawia chwilę, gdy Jadwiga godzi Skirgiełłę z Witoldem - dwóch braci Jagiełły, którzy wielokrotnie szerzyli bratobójcze walki. Królowa stoi pomiędzy braćmi, którzy w geście pojednania podają sobie ręce do zgody. Obraz nawiązuje do rozdziału "Pośredniczka", gdzie biskup opisał ogromną rolę, jaką odegrała monarchini w pojednaniu zwaśnionych braci. Bez tej zgody niemożliwe byłoby zwycięstwo pod Grunwaldem.

   "Stopka królowej Jadwigi" to tytuł obrazu nawiązującego do legendy, związanej z cudem odbicia na kamieniu stopy królowej. Dnia 16 października 1398 roku królowa udała się na Garbary [nazwa dzisiejszej dzielnicy Krakowa pochodziła od mieszkających tam garbarzy wyprawiających skóry] w Krakowie do braci Najświętszej Maryi Panny z góry Karmel, by zobaczyć jak postępują prace przy budowie kościoła. Wśród pracujących ludzi zauważyła płaczącego murarza, który tak miał opowiedzieć jej o swej niedoli: "Jakże mi nie płakać, miłościwa pani ? Żonę moją zmogła niemoc, puchlina. Ona mi ślubna, zaprzysiężona przed pańskim ołtarzem. Mam ją zostawić bez żadnej pomocy ? Wszyscy prawią: na tę chorość najlepszy jest utarty a rozpuszczony w winie proszek z węża, a co najmniej z ropuchy. A mnie nie stać na jego kupno. Co dopiero mówić o sprowadzeniu medyka czy choćby znachorki ? A przecież w moim domu jest czworo dzieci. Jakże mi nie płakać, gdy głód morzy mi dzieci, a nikąd pomocy...

-    Ile zarabiasz człowieku? - spytała Królowa
-    Dwa grosze dziennie. Zwyczajna to zapłata za robociznę rzemieślniczą.
-    Dobry człowieku - rzekła - nie frasuj się. Jutro przyślemy do twojej żony naszego medyka z lekami, przyślemy ci też grosiwa. Dziś nie mam przy sobie nić, wszakże... Tu królowa postawiła na pobielonej wapnem płycie nogę i oderwała od niego srebrną sprzączkę.
-    To wystarczy ci do jutra na najpilniejsze wydatki.
       Z oczu murarza ściekły łzy. Gdy obeschły, ujrzał on na głazie zarys stopy królowej. To dzięki Jadwidze wybudowano wspaniały kościół Karmelitów na Piasku w Krakowie, w którym do dziś można podziwiać odbitą na kamieniu stopkę Jadwigi. Przyjrzyjmy się bliżej obrazowi: na pierwszym planie widać zdziwionego murarza, który patrzy na odbitą na kamieniu stopę. Nieco dalej postać pani wawelskiej, która ogląda się zdziwiona.

    Królowa była świetnym politykiem, bardzo interesowała się sprawami państwowymi. Doskonale rozumiała, że Polska musi stawić czoła potędze krzyżackiej, jednak zdawała sobie sprawę, że należy odczekać do czasu aż wzmocnimy siły militarne. Wielokrotnie pertraktowała z Krzyżakami, jednak oni lekceważyli jej żądania o zwrócenie ziem. W obrazie "Strażnik pokoju" Stachiewicz zobrazował monarchinię, która, według legendy, przepowiedziała zakonowi klęskę. Na drugim planie widać Krzyżaków, których oczy zdradzają przerażenie i obawę wobec zdecydowanej postawy polskiej królowej. A było to tak. Para królewska udała się do Torunia, by pertraktować z Krzyżakami o ziemię dobrzyńską. Toruń był bramą, stąd Krzyżacy pustoszyli całą Polskę. Sam wielki mistrz Konrad von Jungingen nie przybył lekceważąc królową, przysłał zastępcę. Po trudnej dyskusji Jadwiga milczała.

Przebiegła myślą najgorsze zbrodnie i krętactwa krzyżackie: przedstawienie papieżowi sfałszowanego dokumentu księcia Konrada Mazowieckiego... podstępne wydarcie Pomorza Gdańskiego Polsce... pustoszenie jej ogniem i mieczem za Łokietka... nieuznawanie uznawanego przez papieża chrztu Litwy... spotwarzanie jej samej i jej męża. Królowa nie zajmowała się wywiadem, ale jej mąż miał swoich ludzi nawet w otoczeniu wielkiego mistrza i przekazywał jej potrzebne wiadomości. Ten komtur wpatrzony w nią jak w święty obraz, nie nazywał ją inaczej jak "nałożnicą Jagiełły". Tamten zaś, który już zdążył jej szepnąć, że jest najmądrzejszą z niewiast ziemi, rozpowiadał o niej jako o "nieudanej córce wielkiego ojca". Nagle ze zwykłego milczenia Jadwiga przeniosła się w sferę boskiego milczenia. Królowa poczuła się wprost porwana przez Ciszę i utwierdzona na tak wysokim szczycie, że niósł się tam jedynie głos Boży. Miała świadomość, że cokolwiek powie to nie będzie wypowiedzią jej samej, ale zabrzmi Bożą wyrocznią. Powstała, a jej poruszenie miało w sobie coś z poruszenia przez Boga posad ziemi. Natychmiast powstali wszyscy: panowie polscy i rycerze krzyżaccy. Królowa powiedziała: Biada wam za dawne i obecne krzywdy wyrządzone Królestwu Polskiemu ! Biada wam za knowania i zdrady popełnione względem tych panów, których łaską i jałmużną wzrośliście w potęgę ! Dopóki żyję nie dopuszczę do wybuchu wojny, ale obaczycie...".

   Kolejna ilustracja "Opiekunka chorych" przedstawia królową opatrującą rany nędzarza, którym już nikt nie chciał się zająć. Bandurski tak opisywał to zdarzenie w rozdziale "Przy łóżku nędzarza": "Jadwiga lekko zachmurzyła czoło, zawinęła rękawy królewskiej swej szaty i rzecze: - Dajcie wody i maście gojące! Ze zdumieniem patrzą wszyscy obecni, a królowa rany nędzarza obmywa, maścią smaruje i czystym obwiązuje płótnem" . Jadwiga zabrała się do obmywania wrzodu koło serca. Ale choć robiła to równie sprawnie i delikatnie jak poprzednio, wrzód nagle pękł i pociekła z niego krew, świeża i czerwona. - Daruj mi ! - zawołała Jadwiga, ale zanim w geście przebłagania uklękła, spojrzała na twarz chorego. Stężone w bólu rysy wyłagodziły się, a bijąca z nich jasność poszerzała się. Porażona tym blaskiem Jadwiga spuściła powieki i oparła się o ścianę. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła puste łoże. Rzecz miała miejsce w szpitalu prowadzonym przez siostry Duchaczki na ulicy szpitalnej równoległej do ul Floriańskiej. Szpital ten, tak jak wszystkie szpitale średniowieczne, był przede wszystkim przytułkiem dla ubogich i wydziedziczonych.

    Ostatni obraz Stachiewicza Wspierająca naukę wykonany do książki Władysława Bandurskiego nawiązuje do faktu odnowienia uczelni przez Jadwigę.

      Królowa bowiem oddała swoje klejnoty na odbudowę Akademii Krakowskiej. Na obrazie widzimy monarchinię w ciemnozielonej sukni. Władczyni oddaje skrzynię klejnotów na rozbudowę ukochanej uczelni. Była wtedy w stanie błogosławionym.

       Obrazy Piotra Stachiewicza wykonane pod wpływem inspiracji książką Bandurskiego świadczą o dużym oddziaływaniu powieści na czytelników. Zespolenie rycin ze słowem jest tak duże, że oddzielnie i jedno, i drugie nie miałoby takiego znaczenia, jakie zyskują razem. Jak zauważa J. Wiercińska: "Z chwilą odłączenia ilustracji od tekstu funkcja ta - polegająca na objaśnianiu go, interpretacji, dopowiadaniu - zatraca się, pozostawiając sam obraz, którego rola mo-że być odmienna, treść nieczytelna, a funkcja rozmaita, zbliżona wówczas do funkcji każdego innego, nie związanego z książką dzieła plastycznego, powstałego niezależnie od jakiegokolwiek tekstu".
         Książka Bandurskiego pozbawiona ilustracji miałaby zdecydowanie mniejszą siłę oddziaływania i mniejszy zakres. Na wyobraźnię człowieka zdecydowanie bardziej oddziałuje malarstwo. "Obraz działa szybko i przenikliwie, a zapadając w głąb świadomości pozostawia trwałe i głębokie ślady. Słowo przeznaczone jest dla odbiorcy bardziej wprawnego, nawet wyrafinowanego, obraz zaś - dzięki swej chwytliwości, jest środkiem bardziej uniwersalnym, szybszym w działaniu i łatwiejszym do przyswojenia" . Sceny z życia Jadwigi uwiecznione na rycinach Stachiewicza docierały do szerokiej grupy odbiorców. Nie trzeba było nawet czytać dzieła, by dowiedzieć się o historii zapomnianej królowej, która, jak to wielu czuło, zasługiwała na miano świętej.   
        Książka Bandurskiego przetrwała w dwóch egzemplarzach w Bibliotece Jagiellońskiej, kilka znajduje się AJK w Krakowie, jeśli uda wam się do niej dotrzeć to przeczytajcie - gorąco zachęcam.

Agata Pławecka   - nauczycielka Zespołu Szkół w Żegocinie. Powyższy wykład został wygłoszony podczas uroczystej inauguracji roku szkolnego 2004/2005 w Zespole Szkół im. Świętej Jadwigi Królowej w Żegocinie.

 wstecz